Moje zdjęcie
Pasja. ,,To przychodzi nagle. Widzisz coś po raz pierwszy i od razu wiesz, że znalazłeś swoje ZAINTERESOWANIE. Jakby ktoś przekręcił klucz w zamku. Albo po raz pierwszy zakochał się..."

Archiwum bloga

wtorek, 1 grudnia 2015

Spacer po Szmulkach

Witajcie!

Już grudzień, grudzień :) prawdziwa zima za pasem!  A ja mam dla Was zdjęcia z jesiennego spaceru, na który wybrałam się kilka tygodni temu z moją Babcią - równie wielką miłośniczką starej Warszawy. 

Szmulowizna...  Dla mnie jest to miejsce, w którym czas zatrzymał się po II Wojnie Światowej. Spacerując po tych obszarach i patrząc na budynki oraz toczące się tam życie, odnoszę wrażenie, jakbym znalazła się w innym świecie. Podczas tej niezwykłej podróży bez zmiany miejsca, zrobiłam kilka zdjęć, które przepięknie oddają klimat Szmulek. 

Ale najpierw kilka faktów.
Jak możemy dowiedzieć się chociażby z Wikipedii ,,...Szmulowizna, kiedyś także Szmulowszczyzna, Szmulewizna, potocznie Szmulki – osiedle w dzielnicy Praga-Północ w Warszawie i obszar warszawskiego MSI. Nazwa Szmulowizna pochodzi od imienia właściciela tych gruntów Szmula (Samuela) Jakubowicza Sonnenberga, zwanego Zbytkowerem (Zbitkawerem) (1756-1801), żydowskiego kupca, bankiera, faktora, protegowanego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, protoplasty rodu Bergsonów, w tym filozofa Henryka Bergsona. Ten najbogatszy żyd warszawski zrobił znaczny majątek na dostawach dla wojska rosyjskiego. Zbiegł po wybuchu powstania kościuszkowskiego. Jego niektóre zakłady m.in: garbarnię, młyn na Golędzinowie przejęły władze powstańcze..."


Oto kilka budynków, które ujęły mnie klimatem i ,,duszą"

                 Poorana kulami przepiękna kamienica z 1917 roku, o czym możemy dowiedzieć się z    zachowanego na elewacji wyrytego napisu. Zdjęcie robione od ul. Wiosennej.



ul. Wołomińska 24 - lokatorzy dawno już zapomnieli o balkonach...




    ul. Radzymińska 16



 
I znowu Wiosenna... trochę przypomina to więzienie ;)



A teraz kilka zdjęć przypadkowo zrobionych również na Szmulowiźnie, bez konkretnego adresu - aczkolwiek mają coś w sobie...



Figurka z 1908 roku.



Trochę zieleni a w tle....


Przepiękne podwórko - studnia z okupacyjną kapliczką.



Jeśli ktoś ma wiedzę i ochotę to zapraszam serdecznie do wpisywania w komentarzach ulic i numerów przedstawionych powyżej trzech miejsc. Miłego grudnia :) 

środa, 11 listopada 2015

ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI 11 listopada za okupacji

Witam Was serdecznie!


Jak wyglądały warunki obchodzenia Święta Niepodległości w Polsce w czasach okupacji niemieckiej? Jak radzili sobie Polacy tłumiąc ekspresję swoich emocji i konspiracyjnie, w małych gronach  dając im tylko częściowo upust? Przecież nie można było wywiesić flagi, pójść na żaden pochód... nic. Zobaczmy relacje.



Sabina Sebyłowa w swoim pamiętniku wydanym w książce ,,Notatki z Prawobrzeżnej Warszawy" wspomina:

,,...Niemcy wciąż aresztują Polaków. Przed dzisiejszym świętem niepodległości wzięli dodatkową ilość zakładników. Przecież to nie tylko nasze święto narodowe. Także rocznica zawieszenia broni po niemieckiej kapitulacji podczas tamtej wojny. W 1918 roku..."



Relacja Pani Marii Sowy (Lublin)

,,...W tym okresie, kiedy brałam udział w konspiracji - jak miałam 15 lat wstąpiłam do Armii Krajowej - to w takie święta jak 3 Maja i 11 Listopada spotykaliśmy się, mieliśmy często zebrania w różnych rejonach miasta, i wtedy właśnie opowiadaliśmy sobie, kto co wiedział, swoje spostrzeżenia. Śpiewało się piosenki, cichutko oczywiście bardzo, jakieś legionowe i to były takie spotkania patriotyczne bardzo.
Ludzie, którzy kochali swój kraj, którzy wiedzieli co to jest 3 Maja, co to jest Święto Niepodległości, to tego dnia zawsze wspominali. Rodzice opowiadali dzieciom. Dzieci miały niedosyt tych wiadomości. O tym się mówiło, po prostu czuło się, że jest to święto, kartka była nie czerwona, ale my Polacy wiedzieliśmy, że dzisiaj na przykład jest Święto Niepodległości 11 Listopada, czy święto 3 Maja. Co można było więcej zrobić za okupacji? Nie można było wywiesić flagi, nie można było się afiszować z niczym"
 
źródło:http://tnn.pl/himow_relacja.php?idhm=1026&f_2h_relacjePage=2 


Wtedy nic nie mogliśmy. Dzisiaj możemy i ta wolność jest wspaniała. Dziękuję w głębi duszy wszystkim, którzy walczyli.


 

niedziela, 1 listopada 2015

ZABYTKOWE BUDYNKI ZAJEZDNI TRAMWAJOWEJ NA PRADZE

Witajcie!

Będąc niedawno na spacerze, na który cieszyłam się już od jakiegoś czasu, miałam okazję zobaczyć, dotknąć i uwiecznić na fotografiach wspaniałe budynki - zbudowaną w 1925 roku przy ul. Kawęczyńskiej kamienicę w eklektycznym stylu, jako zabudowanie dla pracowników Tramwai Warszawskich oraz część boczną kompleksu hali tramwajowych. Te wspaniałe okazy i zabytki naszej kultury przedwojennej przyciągnęły mnie w tamte okolice na kilka ładnych godzin. Spacer był udany :-) 


Tak wyglądała hala tramwajowa przed wojną w roku 1937 roku. Z boku widoczna część kamienicy.


źródło: www.wikipedia.pl



A oto obecne moje zdjęcia. 

Przepiękna kamienica zaprojektowana przez znanego warszawskiego architekta Juliusza Dzierżanowskiego.
Od 2007 r. wpisana przez  Mazowieckiego Konserwatora Zabytków do rejestru zabytków (A-732)
Zachwycają przede wszystkim detale i precyzja wykonania całej elewacji. 






Z prawej strony kamienicy - w głębi niewielkie zabudowanie z czerwonej cegły 


  

Długa i niska część zabudowania w okolicach samej hali tramwajowej



Już nie mogę doczekać się wiosny, która jak najbardziej będzie sprzyjała kolejnym odkrywczym spacerom, wyszukiwaniom ,,perełek", zwiedzaniom naszego Miasta.
Pozdrowienia! :-) 



poniedziałek, 5 października 2015

Wykopane pożydowskie (i nie tylko) pamiątki

Witajcie,


Wiele pożydowskich pamiątek zakopanych jest jeszcze pod Warszawską ziemią na terenie dawnego Getta jak również w innych rejonach miasta. Większa część z nich zapewne nigdy nie zostanie odkryta, no może - przypadkowo i będzie to raczej dzieło kolejnych i kolejnych pokoleń. 

Jak każdy koneser staroci największe emocje wzbudzają we mnie znaleziska pokazane w pełnej krasie, jeszcze zabrudzone, świeżo odkopane, jakby ,,wyjęte" z tamtych czasów. Wspaniałe rzeczy użytku codziennego odkopano w Warszawie albo przypadkowo, przy okazji jakichś prac, albo celowo - tak jak np. podczas kilkuetapowej akcji poszukiwania archiwum Bundu na terenie Ogrodu Krasińskich. Jeden z archeologów wyznał, że wśród odkrytych eksponatów największe wrażenie zrobiła na nim... zasuszona bułka.


Poniżej przedstawiam kilka z moich ulubionych zdjęć. Niektóre są tak piękne, że zapierają dech. Odnosi się wrażenie, że wtedy jest... teraz.



    Kubeczek z terenu Ogrodu Krasińskich - jakie żywe kolory po tylu latach! Wspaniała jakość



   Lalka z Getta... może jakieś dziecko miało dzięki niej nieliczne chwile radości





Czyjeś okulary -  podobne, noszone przez Żydów, można często zobaczyć w kronikach kręconych podczas okupacji na terenie Getta Warszawskiego





 Łyżeczka znaleziona na terenie Getta



Tacka wykopana na terenach dawnego Getta




Różne przedmioty gospodarstwa domowego wykopane na terenie Ogrodu Krasińskich
źródło: http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1019414,Archiwum-Bundu-Szanse-na-znalezienie-coraz-mniejsze

źródło: https://www.google.com/culturalinstitute/asset-viewer/%C5%82y%C5%BCka-znaleziona-podczas-wykopalisk-na-terenie-by%C5%82ego-getta-warszawskiego/nQH-Ql-R7KsWvA?exhibitId=wR79btc0 

źródło: https://www.google.com/culturalinstitute/asset-viewer/lalka-z-warszawskiego-getta/GgEp8Hfj6MKO_w?exhibitId=wR79btc0

źródło: https://www.pinterest.com/annabakg/warsawghetto/





Jeśli znacie jeszcze jakieś źródła, które mogą pokazać nam ciekawe przedmioty wykopane na terenach Getta (lub okupowanej Warszawy w ogóle) - podzielcie się nimi w komentarzach. Pozdrawiam!

środa, 2 września 2015

SERIA: Życie za okupacji w Warszawie - cz. IV - NASTROJE, ODCZUCIA

Witajcie!

Z wielu opowiadań i pamiętników wywnioskować możemy, że nastroje w okupowanej Warszawie kształtowały się już od samego początku wojny całą paletą rozmaitości i przekrojem - od zdziwienia, bezsilności, strachu, żalu; po irytację, chęć zemsty, nadzieję, radość z działalności Podziemia i wiele innych odczuć. 

Zastanówmy się jakie czynniki kształtować mogły te negatywne i pozytywne odczucia.


- Zniszczenia domów mieszkalnych, szpitali, miejsc użyteczności publicznej - generalnie - całego miasta



źródło: http://wiadomosci.dziennik.pl/historia/wydarzenia/zdjecia/471021,11,warszawa-zbombardowana-przez-niemcow-upadek-warszawy-wrzesien-1939-walki-o-warszawe-ii-wojna-swiatowa-zdjecia.html




 -  Utworzenie Warszawskiego Getta i związane z tym restrykcje oraz nieludzkie rozporządzenia, obserwowanie przez Warszawiaków pierwszego widzianego przez nich miejsca zagłady Żydów



źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Bundesarchiv_Bild_101I-270-0298-14,_Polen,_Ghetto_Warschau,_Br%C3%BCcke.jpg 



-  Brak odpowiedniej aprowizacji, kłopoty z higieną i podstawowym wyżywieniem, gdzie szczególnie ucierpiały dzieci i chorzy

 


 źródło: http://ojczyzna.pl/dzieciwojny/sasin.html




 A teraz odrobina radośniejszych emocji.

 - Działalność Podziemia, gdzie Armia Krajowa wiodła prym. Ludzi cieszył każdy najmniejszy sukces, sabotaż, najmniejsza akcja budziła radość, nadzieję i dumę, nie mówiąc już o takich przedsięwzięciach jak ,,Akcja Kutschera" i podobnych








 źródło: http://ipn.gov.pl/strony-zewnetrzne/wystawy/akcja_burza/html/plansza229d.html


 
 - Humor i drwina z okupanta - nie było nic lepszego na zszargane nerwy niż porządnie wyśmiać hitlerowców :-) i tu odsyłam do poprzedniej części z mojej serii  
http://starawarszawapw1944.blogspot.com/2012/09/okupacyjny-humor.html



źródło: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=20&t=133881 



 Pozdrawiam :-)

sobota, 1 sierpnia 2015

Losy cywilnych dzieci Warszawy 1944

Chwała Powstańcom!

Dziś w kolejną, 71-szą rocznicę Powstania Warszawskiego przypominamy sobie walczących bohaterów naszej stolicy, jak co roku odbywają się wspaniale oprawione uroczystości i spotkania z jeszcze żyjącymi uczestnikami Powstania. Jednak nie może ujść uwadze fakt, że chcąc - nie chcąc w Powstaniu brali udział również cywile. Nawet jeśli nie w walce praktycznej, to emocjonalnej... Najwrażliwszym punktem zawsze są i będą dla mnie w tej walce dzieci. Niesprawiedliwość dziejów? Urodzenie się w tzw. złym czasie? Pech? Dość, ze życie tych dzieci w czasie Powstania Warszawskiego i okupacji w ogóle - stało się z dnia na dzień dorosłe. 
Przytoczę tu fragment jednej z wielu pięknych relacji dzieci, które po Powstaniu wypędzone z Warszawy przeżywały kolejną gehennę. Serdecznie zapraszam na stronę http://www.banwar1944.eu/?ns_id=45 gdzie przeczytamy szereg wzruszający relacji tych, którzy wtedy byli tymi dziećmi...


Wywiad z Elżbietą Żakowicz-Prejzner
ur. 6 lipca 1936
Warszawa, 12.02.2007.
Rozmawiał: Stanisław Maliszewski


,,W czasie okupacji mieszkała Pani w śródmieściu Warszawy.Mieszkaliśmy przy ulicy Marszałkowskiej 25. My trzy - ja i dwie moje młodsze siostry, Katarzyna i Anna - tatuś, inżynier-architekt Mikołaj Żakowicz, i mama. Mieszkaliśmy w drugim podwórku, w bardzo ładnej kamienicy. Mieliśmy duże mieszkanie, pięciopokojowe, z dwoma wejściami - kuchennym i frontowym. Wiem, że frontowe wejście było przyozdobione secesyjnymi balustradami przy schodach. A dlatego tak pamiętam to, co było ładne, bo szybko wszystko stało się ohydne, brudne.
        I jeszcze taki blask - jesteśmy z siostrą, Kasią, w Parku Ujazdowskim, zachowało się zdjęcie: stoimy szczęśliwe, i nie takie chude, z kokardami, eleganckie na swój dziecięcy sposób, patrzymy radośnie w obiektyw aparatu jakiegoś fotografa, który pewnie biegał po parku i żył z robienia takich zdjęć. To zdjęcie moja mamusia, już wiosną czterdziestego piątego roku, wygrzebała ze śmieci i gruzów na podwórku naszego - jeszcze nie tak dawno pięknego - domu. Już spalonego; tylko niektóre mieszkania ocalały. I jeszcze jeden blask - tatuś przyjeżdża w czterdziestym czwartym roku, w lipcu, w moje imieniny (Elżbiety), przywozi mi książeczkę o Aniele Stróżu i pęk nasturcji - moich ukochanych kwiatów już na zawsze. Jesteśmy jeszcze na jakiejś łące, też pod Warszawą, na letnisku... I te zdjęcia to utrwalają. Są już szare, prawie niewidoczne. Siedzimy wszystkie trzy z tatusiem i z mamusią. I to były takie najradośniejsze chwile, które doceniam dopiero dzisiaj, kiedy jestem stara i wiem, że są już bezpowrotne.
      Wróciłyśmy z letniska do Warszawy 30 lipca czterdziestego czwartego roku. Tatuś twierdził, że lepiej, żebyśmy przerwały ten szczęśliwy pobyt wakacyjny i wróciły. Bo lepiej być razem. Kiedy jechałyśmy platformą (wtedy były takie wozy ciągnięte przez konie) z całym wakacyjnym dobytkiem - siedziałyśmy we trzy na szczycie tego wszystkiego -  kolejarze wołali do nas: "Gdzie pani ciągnie te dzieci do Warszawy, niech pani wraca!". Nie wiedziałyśmy, co oznaczają te słowa. Ale dzień później już było wiadomo.
       1 sierpnia wyszłyśmy przed piątą po południu przed dom - i natychmiast musiałyśmy wracać, bo się rozległa strzelanina, na ulicy były czołgi. I zamieszkałyśmy w piwnicy. Mamusia miała przygotowaną spiżarnię pełną jedzenia, tak, że mogłyśmy trwać przez długie miesiące tak zaopatrzone. Niestety, 3 sierpnia zostałyśmy z tego domu, z piwnicy, przepędzone przez Ukraińców chyba - żołnierzy w takich czarnych mundurach, z miotaczami ognia, z których do okien mieszkań strzelali czy też miotali ogniem. Nie mogłyśmy się już dostać do swojego mieszkania, tak, że zostało nam tylko to, co było przy nas w tej piwnicy. Przepadła ta spiżarnia z cudownym zaopatrzeniem, a myśmy poszły w głód i poniewierkę. Mamusia miała na sobie futro, chociaż było upalne lato, i tobół jakiś, może kołdra tam była, może poduszka. Jedzenia nie było, zostało w tej spiżarni.
I wszyscy zostali wyprowadzeni na ulicę?     Tak. Wszyscy zostaliśmy, przy okrzykach "Raus, raus!", wypędzeni przed dom. Był tam już tłum mieszkańców nie tylko naszego domu, ale również sąsiednich, którzy przedostawali się z ulicy Oleandrów, po desce umieszczonej nad dachami nad fabryką "Motor", do naszego domu. A to był ostatni dom, bo dalej Aleja Piłsudskiego i skwer. I wygarnęli nas wszystkich. Ci panowie z miotaczami ognia, z podwiniętymi czarnymi jakimiś koszulami, kubrakami, mundurami, zaczęli ustawiać nas pod murem domu. I nas też ustawili: mamusię - nie wiem, gdzie był tatuś - i nas trzy. Podszedł elegancki oficer niemiecki - w białych rękawiczkach, a jakże - odliczył: "Ein, zwei, drei!", bo myśmy wyglądały jak trojaczki, wszystkie ubrane jednakowo, i zabrał nas od tej ściany. I to był sygnał dla reszty tłumu - ktoś krzyknął "Uciekajmy!" i cały ten tłum się rzucił w stronę Placu Zbawiciela. To był niewielki odcinek, 200 metrów. Oczywiście trwała strzelanina, mamusia nawet upadła w pewnym momencie, ale się podniosła, nawet niedraśnięta; może się potknęła. Dobiegłyśmy do kościoła  Zbawiciela i tam odnalazłyśmy tatusia. I siedziałyśmy razem z powstańcami w podziemiach tego kościoła, gdzie były trumny, jakieś katakumby. Dla dziecka to było przerażające - takie trumny poustawiane. A w tych trumnach spali powstańcy - chyba były puste, nie wiem.
Ale zapamiętała Pani, że z cywilami byli również powstańcy?     Tak, byli tam też powstańcy. Tatuś zaczął mamusię nakłaniać, żebyśmy się przedostali nocą przez ulicę Mokotowską - bo ulica Mokotowska to była granica z tak zwaną "dzielnicą powstańczą".
To była linia frontu.     Tak. Żebyśmy się nocą przedostali i w ten sposób wyszli z tego osaczenia. A mamusia - i to są takie nieodwracalne decyzje - nie chciała. Ja niestety to słyszałam. Uważała, że jesteśmy my trzy i że jest to zbyt ryzykowne. Być może wtedy by się uratowało życie ojca, nie wiem. Ale nie zdecydowała się na to przejście i zostaliśmy w kościele.
     Następnego dnia poszłyśmy na górę na mszę. Ksiądz odprawiał mszę - i padł przed ołtarzem. Być może został zastrzelony - nie wiem. Pamiętam, że ksiądz upada - ja wtedy klękam i modlę się do Anioła Stróża. Wygarniają nas z tego kościoła. Tam było więcej ludzi. Gdzie byli w tym czasie powstańcy - nie wiem. To już była ludność cywilna - mężczyźni, kobiety, dzieci. Wyganiają nas przed kościół Zbawiciela, rozdzielają nas - mężczyzn i chłopców, takich większych młodzieńców - każą się kłaść na chodniku przed kościołem. Moja siostra, Kasia, która uwielbiała ojca, uwiesza się u jego ręki i ja widzę, że ojciec ma kilka zegarków na przegubie - bo się rękaw podciąga - i pokazuje ojciec te zegarki temu Ukraińcowi czy komuś. Nie wiem, kto zarządzał tą selekcją, bo tego nie pamiętam, byłam bardziej skupiona na widoku ojca i siostry -  to ostatnia scena, w której widzę ojca, i siostrę, wiszącą na jego przedramieniu, te zegarki, i krzyk jej straszny, i Ukraińca, czy innego wojskowego, który siostrę odrywa. Ojciec mój dobrze znał niemiecki i coś mówił do niego (a może po rosyjsku, bo rosyjski też mógł znać, jako że pochodził ze Wschodu, z okolic Stanisławowa) -  że ma jeszcze inne dzieci. Ale to też nic nie pomogło - tyle, że siostra się znalazła koło nas cała.
     Ci mężczyźni zostali tam, na tym chodniku, a nas pognano w stronę alei Szucha, na dziedziniec Gestapo. Tam pamiętam okna dobrze osłonięte workami z piachem i wycelowane w nas, w tę bezwładną, biedną gromadę kobiet i dzieci, bo tylko takie były osoby na tym dziedzińcu, pistolety - chyba maszynowe, jako dziecko nie byłam w stanie ocenić, co to było. I tam koczowałyśmy, całą noc - taką straszną noc rozjaśnianą łunami i opadającymi wielkimi płatami spalonych, nie wiem: papierów? Oczywiście nikt nie myślał o żadnym jedzeniu, o żadnej higienie, o niczym. Siedziało się tam w jednej wielkiej gromadzie.
     Następnie przeniesiono nas na Plac na Rozdrożu i tam siedziałyśmy. Robiono takie inscenizacje przed tymi biednymi kobietami i dziećmi: wózek - jak ryksza, tylko bez roweru - pełen trupów powyciąganych, prawdopodobnie powstańców, i powstaniec, miał opaskę nawet na ręce, ciągnący to - i ci żołnierze naśmiewający się i bijący go. I wtedy te kobiety i dzieci zaczęły śpiewać bodajże Kto się w opiekę odda Panu swemu. Niemców to chyba bardzo zdenerwowało.
     Formowała się jakaś kolumna, stały czołgi i samochody z czerwonym krzyżem - i nie wiem czy ten śpiew tak ich zmobilizował, w każdym razie, kto był z brzegu, to zgarniali i ustawiali wokół tej kolumny. I kolumna ruszyła. Podeszliśmy - długo nie szliśmy - do jakiejś barykady. Powstańcy nie strzelali. Ale kobiety krzyczały: "Strzelajcie!" I jacyś mali chłopcy zaczęli rzucać butelki z benzyną. Jeden czołg się zapalił, Niemcy w odwrocie, strzelanina, myśmy wszyscy zaczęli bezładnie uciekać - i do piwnicy. Ta barykada mogła być w pobliżu ulicy Skorupki czy Piusa XI, bo później w jakiś sposób znaleźliśmy się w piwnicy domu przy ulicy księdza Skorupki. I tam koczowałyśmy.
Tam się Pani znalazła z mamą i z siostrami?     Tak. Nie miałyśmy co jeść. Mamusia moja zaczęła wróżyć. Łatwo było wróżyć, że czeka podróż, wszystkich. Ludzie przybiegali do mamusi po te wróżby i dostawała za to a to kromkę chleba dla nas, a to coś. A w jednym mieszkaniu - poszła wróżyć do mieszkania, zaproszono nas - stały na parapecie miseczki z budyniem. I nigdy tak nie pragnęłam zjeść budyniu, jak wtedy patrząc na ten budyń i prosząc o ten budyń. A właścicielka mieszkania powiedziała, że to dla jej ukochanych kotów. Ja tego nie mogłam zrozumieć. Nie dostałyśmy tego budyniu. Zeszłyśmy do piwnicy i tam znowu - taki kąt był elegancko urządzony, tapczan, jakaś lampka, karbidówka (bo to się głównie karbidówką oświetlało), i żona jakiegoś powstańca, oficera (bo on ją odwiedzał), jadła pomidory i chleb z masłem. I ja podeszłam i patrzyłam... Nie podzieliła się ze mną. I też mi się to utrwaliło w pamięci. Ale mamusia już tego nie mogła wytrzymać. I postanowiła nas wyprowadzić na śmierć. Ja rozumiem, że matka patrząca na głodne dzieci nie może tego znieść. Teraz mogę to zrozumieć.
A jak długo Pani siedziała w tej piwnicy, przy ulicy Skorupki?     No, to mogło być tydzień, może więcej. I jeszcze pamiętam, że czytałam dzieciom tam zgromadzonym Przygody Koziołka Matołka. Siedziałyśmy na schodach do piwnicy, ja czytałam te Przygody Koziołka Matołka, oczywiście, jak to dzieci, zaśmiewałyśmy się - i wtedy "krowa" uderzyła i nas zmiotło do tej piwnicy. Ale nikomu się nic nie stało, Koziołek Matołek nas jakoś ochronił, no i mój Anioł Stróż, oczywiście.
     Posiłki z kuchni powstańczej, te zupy z kaszą, byłyby możliwe, gdyby można było się po nie dostawać - ale "gołębiarze" strzelali z dachów i jak ktoś przebiegał, przynajmniej w okolicach tej ulicy, to dużo osób ginęło i mamusia się nie odważała pójść po zupę dla nas. Wodę wiadomo, jak się zdobywało, wody też nie było, stało się w kolejkach. Miała tego dosyć. Mimo modlitw.
     Bo na podwórku - tam było takie podwórko-studnia, jak we wszystkich kamienicach warszawskich - była figura Matki Boskiej i tam się odbywały msze. Razem - powstańcy i ludność cywilna. Nigdy nie widziałam tak gorąco rozmodlonych ludzi, jak właśnie tam wtedy. I ja uczestniczyłam w tych mszach.
     Mamusia miała ze sobą obrazek świętego Stanisława Kostki, do którego miała szczególną atencję od lat swojej młodości. Pomodliła się, spojrzała na świętego Stanisława i mówi: "Dzieci, wychodzimy. Idziemy". Wzięła tobół i ruszyłyśmy - ulicą, środkiem, mimo tych "gołębiarzy", strzelaniny... To było niby spokojne Śródmieście - tak później czytałam w książkach: że dla powstańców, którzy ze Starówki wychodzili kanałami, w Śródmieściu to tak jakby oaza spokoju...
No tak - widzieli całe domy, szyby w oknach...     Natomiast ja pamiętam, że szłyśmy ulicą właśnie po stłuczonych szybach. Szłyśmy środkiem tej ulicy, nie kryjąc się nie biegnąc...
A czy mama mówiła, dokąd macie iść?     Powiedziała, że idziemy na śmierć. I myśmy szły. Jakoś kule nas omijały. Albo ludzie się ulitowali, nawet serca tych "gołębiarzy" może okazały się litościwe w takim momencie, widok takiej kobiety z trójką dzieci... Kiedyśmy doszły do jakiejś bramy, podmuch "krowy" - bo tak mówiono tam u nas: "krowa", nie "szafa", o ile pamiętam - podmuch "krowy" zmiótł nas do jakiejś bramy. I usłyszałyśmy rozmowę: "Nikt z tego domu na Skorupki nie wyszedł. A tam była taka kobieta z trójką małych dziewczynek..." A my tu stoimy całe, z mamusią. I z tym obrazkiem świętego Stanisława Kostki. I mamusia, skoro już wyszłyśmy niedraśnięte, to chciała wyjść w ogóle. Pyta pan, kiedy to mogło być? To musiało być długo, bo to był już wrzesień..




źródło:  http://www.banwar1944.eu/?ns_id=45

niedziela, 12 lipca 2015

Oryginalne nagrania Polskiego Radia - Okupacja, Powstanie Warszawskie

Witam serdecznie!

Pośród dostępnych nam materiałów o tematyce II Wojny Światowej i Powstania Warszawskiego znajdujemy książki, pamiętniki, oryginalne dokumenty, filmy, relacje obecnie żyjących jeszcze Powstańców i ludności cywilnej. Pokolorowano nawet niektóre urywki nagrań filmowych, byśmy jeszcze bardziej mogli wczuć się w tamte czasy, mieć złudzenie, że się tam znajdujemy. 
Mnie natomiast bardzo chwyciły za serce nagrania Polskiego Radia z 1939 roku i późniejsze, gdyż słuchając np. komunikatu o gaszeniu pożaru w Warszawie na ul. Zielnej - czuję dosłownie jakbym w tamtym czasie siedziała przy radiu i słuchała tego w czasie rzeczywistym. (,,nagrania oryginalne do 1945" - strona 4) Są również audycje z lat np. 60-tych, gdzie wspomina się wraz z uczestnikami Wojny życie muzyczne Warszawy czy podziemne nauczanie, wywiad ze strażakami którzy gasili Warszawę itp. Ogromny wartościowy wachlarz tematyczny. Nagrań jest całe mnóstwo, również przemówienia polityczne w różnych językach.

Serdecznie zachęcam do zajrzenia na stronę Polskiego Radia http://www2.polskieradio.pl/wojna/posluchaj.aspx?sid=1#start  gdzie w prześwietny sposób zebrano nagrania na elegancko i intuicyjnie opracowanej stronie. Naprawdę można się wzruszyć...

Audycje podzielone są na kilka tematycznych części:
 
Nagrania oryginalne do 1945 roku
Droga do wojny
Kampania wrześniowa
Konspiracja

Zbrodnie
Polacy na frontach zachodnich
Polacy na frontach wschodnich
Powstanie Warszawskie

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Skoczyli z mostu Kierbedzia... Akcja Kutschera

Witajcie!

1 lutego 1944 roku miała miejsce akcja Kutschera mająca na celu zlikwidowanie ,,kata Warszawy" dowódcy SS i policji dystryktu warszawskiego Franza Kutschery. Zginął on z rąk żołnierzy Batalionu Parasol.

Na wczorajszym spacerze natknęłyśmy się ze znajomą na  tablicę pamiątkową poświęconą żołnierzom Armii Krajowej, którzy skoczyli z mostu Kierbedzia (dziś Śląsko-Dąbrowski) uciekając przed Niemcami. Tutaj po akcji zamachu na Kutscherę ,,Zbigniew Gęsicki i Kazimierz Sott, którzy wracali na miejsce zbiórki po przewiezieniu rannych kolegów do szpitala, zostali zaatakowani przez Niemców. - Dowiedziałam się, że na moście Kierbedzia zostali osaczeni - wspominała siostra (Juna) Krystyna Gęsicka- Pełka - i tam zdecydowali się skoczyć do Wisły. Strzelano do nich i zginęli." 

Polecam serdecznie odsłuchanie wspomnień żyjących uczestników akcji odwiedzając stronę Polskiego Radia. Bardzo, bardzo ciekawe relacje. http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/773194,Zamach-na-Franza-Kutschere-






czwartek, 7 maja 2015

Hitler podziwiał Polaków. A za co?



Witam Was wiosennie!

Jakiś czas temu natrafiłam w sieci na urywek starej gazety, gdzie cytowany jest fragment peanów Hitlera na temat inteligencji, sprytu i polotu Polaków. Ciekawe, czy to z tego uwielbiania tak nas powybijał? Wobec tego, czy przy jednoczesnej chęci połączenia systematyczności swojego narodu z cechami Polaków -  nie było przypadkiem brakiem logiki uśmiercanie polskiej inteligencji? Nietuzinkowy tok rozumowania.... poniżej dokument. Kaczka dziennikarska czy... prawda? 


źródło:  http://www.bez-cenzury24.pl/1665/co_naprawde_myslal_hitler_o_polkach.html

sobota, 4 kwietnia 2015

Tablica pamiątkowa w hołdzie ,,Zniczowi"

Witajcie serdecznie!

W okolicy ronda Żaba od jakiegoś czasu możemy cieszyć się nową tablicą pamiątkową związaną z Powstaniem Warszawskim dla Obwodu Warszawa - Praga. Myślę, że warto śledzić każde takie nowe przedsięwzięcie Powstańców, czerpać radość, że  jeszcze żyją i starają się oddać hołd i należny szacunek tym, którzy brali udział w walkach - a nierzadko byli ich kolegami z jednego oddziału, towarzyszami broni... Ta tablica jest hołdem dla ppor. Jana Wójcika ,,Znicza" poległ on walcząc w VI rejonie (Warszawa-Praga) podczas ataku na koszary niemieckie przy ul. 11 listopada.


A tutaj zobaczymy odsłonięcie tego pomnika http://www.targowek.info/2014/10/ppor-znicz-upamietniony-na-rondzie-zaba/

niedziela, 1 marca 2015

ul. HOŻA 42 - budynek i tablica pamiątkowa

Witajcie moi drodzy!

Wczoraj, w cudownej atmosferze spotkałam się z koleżankami by pospacerować po mieście, a jednym z miejsc które odwiedziłyśmy była restauracyjka Krowarzywa na Hożej 42. Od razu złapałam aparat, żeby zrobić dla Was na szybko zdjęcia tej cudnej elewacji i jak się również okazało - tablicy pamiątkowej. Mieszkał tam bowiem tłumacz ,,Pana Tadeusza". Zresztą sami zobaczcie :)









Generalnie ciekawa jest też okolica. Tu możemy dowiedzieć się co robiła Maria Kobuszewska - Faryna podczas Powstania Warszawskiego na Hożej 39 http://zeszmulowiznyibrodna.blox.pl/2014/09/W-Powstaniu-Warszawskim-na-ul-Hozej-39.html
A tutaj o ,,Jajczarni" na Hożej 51 - nie! Nie sprzedawano tam jajek ;) była to placówka AK zwana w ten właśnie sposób http://www.polskatimes.pl/artykul/652451,sladami-powstanczej-warszawy-jajczarnia-przy-hozej-51,id,t.html

niedziela, 8 lutego 2015

10 ulubionych filmów o wojnie, okupacji i okresie powojennym


Witajcie!

Czasami odnoszę wrażenie, ze obejrzałam już wszelkie możliwe ogólnodostępne i prywatne filmy o Powstaniu Warszawskim, II Wojnie Światowej i na pewno większość z okresu powojennego. Z pewnością tak nie jest :) ale podzielę się z Wami dziesięcioma filmami do których wracam, które najbardziej zapadły mi w pamięć i które są mi najbliższe. Kolejność jest przypadkowa, nie chcę tu tworzyć żadnego rankingu, bo wszystkie one są dla mnie równie istotne. Oczywiście jest ich dużo, dużo więcej, ale na razie przedstawiam pierwszą dziesiątkę. Jest nawet jedna komedia ;)



1) ,,Życie jest piękne"

,,...o zaklinaniu dramatycznej rzeczywistości w imię miłości do dziecka. Postać małego Giosué, wzruszająco zagranego przez pięcioletniego Giorgio Cantariniego, tworzy pomost między filmem Benigniego a klasykami włoskiego neorealizmu, z podobną siłą przeszywającymi widza. Oczywiście „Życie jest piękne”, podobnie jak jego poprzednicy, niejednokrotnie przechyla się w stronę lekkiego melodramatyzmu, ale druga połowa rozciąga paletę nastrojów w dużo głębsze rejony, którym daleko do zgrywy albo prowokacji. W niej nawet śmiech Benigniego nie jest już tak donośny jak na początku."




2) ,,Pianista"

,,Film Romana Polańskiego, to ekranizacja autentycznych wspomnień Władysława Szpilmana, polskiego pianisty żydowskiego pochodzenia. W roli głównej wystąpił Adrien Brody."

https://www.youtube.com/watch?v=wIRu_WdR5IU



3) ,,Dzieci Ireny Sendlerowej"

,,Ekranizacja książki Anny Mieszkowskiej. Podczas II wojny światowej Irena Sendlerowa ratuje żydowskie dzieci."




4) ,,Cafe pod Minogą"

Komedia na podstawie książki Stefana "Wiecha" Wiecheckiego opowiadająca o wojennych losach Warszawiaków ze Starówki na przestrzeni 6 lat, począwszy od roku 1939. Jej bohaterami są m.in. jowialny właściciel wyszynku III kategorii, cwani taksówkarze próbujący zarobić na wszystkim (a przede wszystkim na okupantach), Murzyn ukrywający się w przebraniu wdowy oraz wielki skarb w willi przy Alei Róż.





5) ,,Skarb"

,,Ekranizacja prozy Ludwika Starskiego, pierwsza powojenna polska komedia.
Para nowożeńców - kierowca autobusu Witek (Jerzy Duszyński) i ekspedientka Krysia (Danuta Szaflarska) - oczekuje na mieszkanie w odbudowującej się Warszawie. Trafiają do domu pani Honoraty Malikowej (Jadwiga Chojnacka), w którym mieszka już kilka osób i wynajmują pokój. Chłopak marząc o własnym lokum rysuje szkic przyszłego mieszkania, zaznaczając miejsce w którym spać będzie jego żona, czyli "Skarb". Podczas porządków jeden ze współlokatorów, Fredek Ziółko (Adolf Dymsza) znajduje rysunek. W czasie nieobecności Witka i Krysi wszyscy rozpoczynają gorączkowe poszukiwania drogocennego skarbu..."




6) ,,Zakazane piosenki" - pierwszy polski powojenny film fabularny

,,Akcja filmu rozgrywa się od września 1939 roku do wyzwolenia Warszawy w styczniu 1945 roku. Muzyk Roman Tokarski (Jerzy Duszyński) opowiada repatriantowi z Anglii swoje wojenne przeżycia. Po zajęciu Warszawy przez Niemców Roman założył uliczną orkiestrę. Wraz z siostrą Haliną należał do podziemnej organizacji, dla której przewoził broń i nielegalne wydawnictwa. W czasie jednej z nich zginął ukochany Haliny, Ryszard."







7) ,,Świadectwo urodzenia"

,,Trzy nowele ukazujące pełną napięcia atmosferę codzienności okupacyjnej widzianej oczyma dzieci.
"Na drodze":
Bohaterami noweli są zagubiony we wrześniowej zawierusze chłopiec i żołnierz wiozący po rozbiciu oddziału nikomu już niepotrzebną kancelarię. W końcu i on chwyci za karabin i stanie do nierównej walki.
"List z obozu":
Chłopcy, bohaterowie noweli, pomagają matce w trudnych dniach okupacji. Ze szczególną troską i czcią opiekują się mundurem oficerskim ojca, który przebywa w obozie jenieckim. Kiedy zjawia się u nich jeniec radziecki, uciekinier z pobliskiego obozu, dadzą mu buty i mundur ojca.
"Kropla krwi":
Bohaterką jest ukrywająca się w sierocińcu dziewczynka żydowska, u której Niemcy odkrywają typowe cechy aryjskie."






8) ,,Godzina W" 

,,Jest 1 sierpnia 1944 roku. Już przed południem rozpoczyna się w Warszawie wielki ruch. Łącznicy przenoszą wiadomość: Godzina "W" o siedemnastej. Następuje koncentracja oddziałów w wyznaczonych punktach. W jednym z takich punktów zbiera się pluton Armii Krajowej pod dowództwem "Czarnego". Mają zaatakować hitlerowskie koszary. Tuż przed siedemnastą dowiadują się, że nie otrzymają przewidzianego wsparcia - drugiego plutonu. W tej sytuacji ryzyko natarcia zostaje zwielokrotnione do granicy zbiorowego samobójstwa. Rozkaz musi być jednak wykonany. Punktualnie o godzinie 17.00 pluton "Czarnego" rozpoczyna atak."




9) ,,Zamach"

,,Okupowana Warszawa, rok 1944. Film opowiada o przygotowaniu i realizacji zamachu na dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski, generała Franza Kutscherę, zwanego "katem Warszawy"







10) ,,Zwariowana noc"  film z nutą ciepła i serdecznego przekazu ;)

,,Trzej partyzanci - Polak, Słowak i Węgier - ukrywają się w starym zamku, gdzieś blisko granicy z Polski. W zamku mieszka stara baronowa, jej mali dalecy krewni - Marika z braciszkiem, wierny sługa Józef, służąca i guwernantka. Pomagają im unieszkodliwić Niemców, którzy ich ścigają."



















poniedziałek, 12 stycznia 2015

Zapraszam na spotkanie „Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim”!!!

Witajcie!


Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944
oraz Towarzystwo Przyjaciół Warszawy
zapraszają na Spotkanie Historyczne
z cyklu „Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim”
pt.
Warszawa odrodziła się jak Feniks z popiołów.

Początek w sobotę 17 stycznia 2015 r. o godz. 13.00
w Muzeum Niepodległości przy al. Solidarności 62.
W programie prelekcja połączona z prezentacją
oraz
spacer z przewodnikami wokół Placu Teatralnego.

Udział jest bezpłatny.

Kolejne (ostatnie) spotkanie: 14 lutego 2015 r.

Translate